Startujemy!
W poszukiwaniu wskazówek, jak stworzyć bloga, trafiłam na świetny wpis (tu adres: https://www.shoutmeloud.com/how-to-become-good-writer.html). Jest w nim sporo ciekawych i rzeczowych wskazówek, jak zostać dobrym pisarzem. Pierwszy tydzień zakłada pisanie codziennie przez piętnaście minut wszystkiego, co przyjdzie do głowy. A że tutaj i tak nikt nie będzie zaglądał, niniejszym ogłaszam, że podejmuję trzydziestodniowe wyzwanie. Nie spodziewam się cudów, poza jednym - że zdołam utrzymać tego bloga. Może nawet ktoś go przeczyta? Rady z pierwszego tygodnia już właściwie znam, ponieważ w gimnazjum uczęszczałam na kurs pisarski. Oprócz pisania bzdur, autor poleca prowadzić dziennik snów. Kiedyś coś takiego nawet założyłam. Ciekawe, czy przetrwał próbę czasu? I co bym w nim wyczytała? I czy sny nastolatki bardzo różnią się od snów matki?
Piszę to wszystko jedną ręką, bo drugą trzymam moją córkę, siedzącą mi na kolanach. Syn niedawno zasnął, dlatego też korzystam z okazji, że nikt nie ciągnie mnie za rękaw. Ignaś, jak tylko zobaczy włączony komputer, każe zaraz włączyć sobie tramwaje na Youtubie. Pisanie jedną ręką nie jest tak satysfakcjonujące, jak dwiema. Nie trafiam w odpowiednie klawisze, co chwilę muszę coś poprawiać i nieświadomie usuwam całe fragmenty tekstu. Idzie to opornie.
Ponadto za oknem panuje trzydziestostopniowy upał, a także ogromny hałas, spowodowany wymianą balkonów w całym bloku. Zaczęli od naszego pionu, więc nie wiem, czego mam się spodziewać. Mój mąż siedzi do późna w robocie, chociaż pierwotnie miał wziąć dzisiaj urlop, ale mają za dużo pracy. W niedzielę przyjeżdża na szczęście moja teściowa, to trochę odsapnę od dzieci.
Od pierwszej ciąży prowadzę także papierowe pamiętniki, być może wpadną kiedyś w ręce moich pociech. Są tam zdjęcia USG oraz zapisy na temat postępów w rozwoju i ich osiągnięć (pierwsze ząbki, pierwsze słowa). Jednak pisanie na klawiaturze zawsze sprawiało mi większą przyjemność, niż długopisem. Dlatego też blog.
Trochę grzmi (w końcu), a ja mam jeszcze do zrobienia trening z Qczajem :) Poza tym minęło już dwadzieścia minut. Dzień pierwszy zaliczony! Trzymajcie kciuki!
Piszę to wszystko jedną ręką, bo drugą trzymam moją córkę, siedzącą mi na kolanach. Syn niedawno zasnął, dlatego też korzystam z okazji, że nikt nie ciągnie mnie za rękaw. Ignaś, jak tylko zobaczy włączony komputer, każe zaraz włączyć sobie tramwaje na Youtubie. Pisanie jedną ręką nie jest tak satysfakcjonujące, jak dwiema. Nie trafiam w odpowiednie klawisze, co chwilę muszę coś poprawiać i nieświadomie usuwam całe fragmenty tekstu. Idzie to opornie.
Ponadto za oknem panuje trzydziestostopniowy upał, a także ogromny hałas, spowodowany wymianą balkonów w całym bloku. Zaczęli od naszego pionu, więc nie wiem, czego mam się spodziewać. Mój mąż siedzi do późna w robocie, chociaż pierwotnie miał wziąć dzisiaj urlop, ale mają za dużo pracy. W niedzielę przyjeżdża na szczęście moja teściowa, to trochę odsapnę od dzieci.
Od pierwszej ciąży prowadzę także papierowe pamiętniki, być może wpadną kiedyś w ręce moich pociech. Są tam zdjęcia USG oraz zapisy na temat postępów w rozwoju i ich osiągnięć (pierwsze ząbki, pierwsze słowa). Jednak pisanie na klawiaturze zawsze sprawiało mi większą przyjemność, niż długopisem. Dlatego też blog.
Trochę grzmi (w końcu), a ja mam jeszcze do zrobienia trening z Qczajem :) Poza tym minęło już dwadzieścia minut. Dzień pierwszy zaliczony! Trzymajcie kciuki!
Komentarze
Prześlij komentarz