Starocie klamocie
Wczoraj po przebudzeniu ogarnęła mnie trwoga, ponieważ zobaczyłam moją córkę na podłodze. Siedziała sobie na materacu pod łóżkiem i zacieszała mordkę. Wszystko niby okey, tylko jak ona się tam znalazła??? Co prawda uczę ją od jakiegoś czasu schodzenia z mebli tyłem, ale póki co bezskutecznie. Przeszło mi przez myśl, że może mam genialne dziecko, takie co słucha się mamusi i że nauka nie poszła w las. Zagadka jednak rozwiązała się w ciągu godziny. Moje przypuszczenia o zdolnościach nadprzyrodzonych Gabrysi szybko się rozwiały, gdy zobaczyłam na własne oczy, jak mała daje nura na ten materac i rozpłaszcza sobie na nim twarz. Chyba w bezpieczny sposób. Dzisiaj trochę bardziej powiało grozą, ponieważ z łazienki usłyszałam radosny chichot (tak, zostawiłam na chwilę śpiące niemowlę na łóżku zupełnie samo, nieprzypięte do niczego), a gdy chwilę później zajrzałam do pokoju, Gabrysia z radością forsowała moją barykadę z kołdry. Oczywiście głową w dół. I na materac, całe szczęście. A widać