Gryf Arena

Wczoraj śniło mi się, że musiałam zostać poddana poważnej operacji mózgu, aby zapobiec dysfunkcjom wątroby, spowodowanym dwoma porodami. W tym celu lekarz chciał mi bez znieczulenia wbić ogromną strzykawkę w oczodół i wstrzyknąć kontrast do mózgu, który wykazałby, czy moje narządy wewnętrzne są całe. Oprócz mnie na operacje czekały trzy osoby - dwoje dzieci i pani w starszym wieku. Za szpital robiła wielka hala podzielona na dwie części - dla pacjentów oraz dla rodzin oczekujących wiadomości. Ta dla rodzin przypominała raczej szatnię w przedszkolu. Był w niej też Paweł, ale nawet nie zauważył, jak przechodziłam, bo wgapiony był w swój telefon. Rodziny podrzucały pacjentom jedzenie, mimo że przed operacją był zakaz spożywania posiłków.

Śnił mi się też Kaufland. Robiłyśmy w nim zakupy z moją siostrą. Przejście przez halę sklepową nie było jednak proste, ponieważ po środku był wysoki wiadukt z mnóstwem schodów.

Sama jestem w szoku, że tak wiele zapamiętałam z nocy. Wczoraj wieczorem nie wiedziałam, co działo się rano i dziwiłam się, czemu ja też byłam taka zła na moje dzieci. Moja mama jednak szybko mi przypomniała, że od rana się z nimi kłóciłam, bo się nie wyspałam, a Ignaś wrzucił do toalety kostkę do WC. Na szczęście tym razem zorientowałam się od razu i nie było problemu z jej wyciągnięciem. Ignaś przysiągł też, że nic więcej do kibelka nie wrzucił. Do tej pory toaleta się nie zatkała, więc chyba nie kłamał.

Tata powiedział nam, że w Gryficach na Gryf Arenie jest otwarty dla dzieci plac zabaw z plastikowymi kulkami. Wejście nic nie kosztuje (możliwe, że trzeba coś zamówić w kawiarni, ale kawa jest na prawdę tania i dobra), a mój syn szaleje po nim już drugi dzień. Oprócz tego miejsce to jest wręcz stworzone dla rodziców, ponieważ jest w nim kawiarnia, w której oprócz lodów i gofrów serwują też frytki i hot-dogi. Na zewnątrz jest świetny ogródek jordanowski oraz trampolina (za darmoszkę!). Istny raj. Gorąco polecam, zwłaszcza podczas deszczu. Trochę to od nas daleko, ale dzisiaj podjechałyśmy autem. Poza tym w Gryficach mało jest atrakcji dla dzieci, a wszystkie place zabaw znajdują się w drugiej części miasta.

Dzisiaj z książki kucharskiej zrobiłam babeczki jajeczne - zredukowałam ilość jajek z trzech do jednego, oraz łososia w oliwkowej marynacie. Gabrysia jadła rybę, aż uszy jej się trzęsły. Jeszcze nie wiem, co ugotuję jutro, ale chyba upiekę bułeczki.

Gabrysi rośnie drugi ząb na dole. Mała gryzie dosłownie wszystko - dzisiaj ugryzła mnie w brodę. Przed chwilę uwiesiła się na komputerze dziadka, przez co przywiodła mi na myśl Słoneczko Baudelaire z "Serii Niefortunnych Zdarzeń" Lemony Snicketa (a właściwie Daniela Handlera, przeżyłam lekki szok, bo odkrycie tej informacji zburzyło całe moje dzieciństwo).

Ignaś natomiast chciał dzisiaj, żebym poszła do pracy (nie chciał się ze mną bawić, bo kazałam mu siedzieć w sypialni dziadków, ponieważ uderzył znowu Gabrysię). Gdy spytałam go, gdzie mam iść do tej pracy (przecież żadnej nie mam), odparł, że do Opla (takim jeżdżę samochodem).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Soraski

Kolejnej wiosny łyk

Pomidor