Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2018

Matki ideałki

Z życia Gabrysi Musiałam w tym tygodniu odpalić tryb matki, bo Gabrysia przechodzi jakąś infekcję wirusową. To albo ząbki. To samo przechodzi podobno Filipek. Ciekawe, co oni tam razem w tym żłobku robili...? Tryb matki oznacza, że muszę na gwałt przypomnieć sobie, jak przetrwać z dzieckiem dłużej niż weekend i przy okazji nie zwariować. Dodatkowo nie mogę nikogo zagłodzić. Ale z tym idzie nam co raz lepiej, bo moja córka zaczęła przyjmować ode mnie pożywienie inne niż moje mleko! Jest to ogromny przełom w żywieniu, bo do tej pory mogli ją karmić tylko ludzie "postronni". Na nic zdawały się różne metody karmienia - łyżeczką, BLW, papki, kawałki, rączką, zupki domowe, słoiczki kupne... Nic nie zyskiwało aprobaty. Dopuszczam do siebie myśl, że mogę gotować paskudnie. Na pewno wiem, że nie lubię tego robić. A tymczasem Gabrysia od weekendu pochłonęła już zupę dyniową, trochę rosołku, uwielbia jeść grzanki, a wczoraj skusiła się na banana. Wniosek z tego jasny, że na wszystko

Jakby nie było, dobry tydzień za nami

Dobre Nowego Początki Długo mnie nie było i sporo się w tym czasie działo. Przede wszystkim ruszyło się co nie co na froncie szukania pracy. Byłam we wtorek na rozmowie w sprawie praktyk, możecie więc być ze mnie dumni. O dziwo w ogóle się nie denerwowałam przed tym spotkaniem, a w trakcie byłam wyluzowana jak nigdy dotąd. Przyznam, że wyjście do ludzi sprawiło mi ogromną radość. Nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, jestem bogatsza o nowe doświadczenia. W ramach sprawdzenia moich umiejętności, zlecono mi napisanie tekstu o tapetach łazienkowych (sic!). Z początku myślałam, że będzie ciężko, bo sama jestem przeciwniczką tapet w łazienkach, jednak im dłużej przeglądałam strony z tapetami, tym bardziej się w nie wciągałam. Dzięki Bogu jesteśmy świeżo po remoncie, bo nie wiem, co by z tego wyszło. Już po głowie chodzi mi dekoracja pokojów dziecięcych, także popołudnie nie było stracone. Może nawet kiedyś ten tekst tu wrzucę, tak dla potomnych. Najlepsze z tej rozmowy kwalifikacyjnej był

Recenzja "The Help" Kathryn Stockett

Piosenka na dziś to "I want to ride my bicycle..." zespołu Queen. Temat tego utworu został wykorzystany przez Henryka Sytnera w audycji Radia Trójki "Wakacje na dwóch kółkach". Dopiero kilka dni temu to skojarzyłam. Dobry wybór Panie Henryku. Sama audycja jest bliska memu sercu, bo razem z koleżankami z podwórka wzięłyśmy udział w tym konkursie. Nasz album został nawet wspomniany na antenie, niestety nie był na tyle dobry, żeby wygrać. Może to i lepiej, bo aż takiej kondycji dobrej to my nie miałyśmy, żeby jeździć rowerem po świecie. Nic mnie tak ostatnio nie przestraszyło, jak zawartość przeterminowanej puszki ananasów. To nawet nie była pleśń. One zrobiły się całe czarne. Przyznam, że leżały w mojej lodówce od bardzo dawna. Możliwe, że nawet od końca sierpnia. Miały więc prawo się zepsuć. Spodziewałam się jednak grubej szarej pleśni, ale na pewno nie tego, co zobaczyłam. Jeszcze mnie ciarki przechodzą, jak o tym pomyślę. Okej, niedawno przestraszył mnie bardz

"Ja nie chcę iść pod wiatr, gdy wieje w dobrą stronę..."

Wczoraj w Internecie natrafiłam na smutną relację matki dorosłych dzieci, która tęskni za wygłupami, kopniakami w nocy, zasmarkanymi buźkami, a przede wszystkim za swoimi małymi dziećmi, które już najwyraźniej małe nie są. I które przez to pozwalają jej się wysypiać, rozwijać i dobrze bawić. Wstręciuchy. Żałowała, że być może nie poświęcała im wystarczająco dużo czasu, gdy tego potrzebowały. Że nie korzystała z okazji do bycia zabawną wersją siebie, gdy nikt jej surowo nie oceniał, tylko bezgranicznie kochał. Teraz już dzieci pewnie wyprowadziły się, a ona ma czas na tę kawę z przyjaciółką, do której tak pędziła, gdy nie mogła. Oczywiście poryczałam się jak bóbr, czytając to wszystko. Jak większość ludzi z resztą, którzy zostawiali komentarze pod tamtym postem. Jednak gdy trochę ochłonęłam, doszłam do bardziej pozytywnych wniosków, niż takie, że wszystko się kiedyś w życiu kończy i trzeba łapać chwilę. Z racji tego ostatnio moją ulubioną piosenką jest "Początek" w wykonaniu

Post jubileuszowy

Wychodzi na to, że już cztery miesiące za nami. Jeszcze nigdy nie pisałam przez tak długi czas. Mam za sobą dwie nieudane próby prowadzenia bloga, ale na jednym z nich jest jeden wpis, a na drugim chyba ze trzy. Postów na mamazaurze nawet nie liczę, ale każdy z nich napawa mnie dumą. Od czasu do czasu wracam do pisania pamiętników, ale nie mogę się później rozczytać ze swojego pisma. Zawsze wolałam pisać na komputerze - łatwiej jest taki tekst chociażby zedytować. Wsiąknęłam ostatnio w książkę "The Help", autorstwa Kathryn Stockett. Czytam ją w oryginale, więc niektóre zdania są dla mnie trudne do zrozumienia, jednak nie poddaję się. Muszę w jakiś sposób trenować umysł, bo inaczej oszaleję. Oprócz tego zaczęłam wczoraj uczyć się niemieckiego, żeby któregoś pięknego dnia dołączyć do zespołu niemieckojęzycznego w świetnym miejscu pracy. Poza tym od studiów licencjackich noszę się z zamiarem nauczenia się tego języka, czas więc na spełnianie niektórych marzeń. Jeśli ktoś jest