Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2019

Home sweet home

Dojechaliśmy bezpiecznie. Autostradą. Warunki pogodowe dobre. Oczywiście trafił się jeden jedyny dzień, kiedy przydałyby się moje okulary przeciwsłoneczne, a po nich ani widu, ani słychu. Znalazłam za to pomadkę, którą dawno uznałam za straconą (w torebce była, no bo gdzie), a także antenkę od niani elektrycznej, która zapodziała się po ostatnich naszych wojażach. Paweł wyznał w aucie, iż cieszy się, że nasze życie Nomadów się skończy i osiądziemy na stałe. Droga przez Płoty nie była najgorsza, ale cieszę się, że w tamtą stronę jechaliśmy przez Golczewo. Strasznie stresuje mnie jazda koło tych wszystkich pachołków. Są one dla mnie słabo widoczne. Mieliśmy szansę pobić nasz rekord trwania podróży, ale władowaliśmy się w korki w Poznaniu. Na Obornockiej. Przez przypadek zupełny. Ale nie było najgorzej. Oczywiście wtedy zaczął padać śnieg, a drogi pokrył lód. Na ostatnim skrzyżowaniu auto lekko się ślizgnęło, ale jechałam wolno i ostrożnie, to też obyło się bez nerwów. Na dzieci czekał