Nowa maleńka miłość
Do Poznania dotarła okropna wichura. Ja boję się o moje wrzosy, a raczej o to, że je wiatr zdmuchnie komuś na szybę. Paweł z kolei boi się o rusztowania ustawione przy balkonach, że wybiją nam okna. I o mnie się boi, dlatego kategorycznie zabronił mi wychodzić na balkon i ratować wrzosy. W naszej rodzinie pojawił się wczoraj nowy malutki chłopczyk, któremu ślę pozdrowienia i cieplutkie uściski. Babcia poleciała dzisiaj pomóc tam trochę i już za nią tęsknimy. Nie powiem, jakie zajęcie znalazłam sobie, żeby zapełnić pustkę w moim sercu, bo mąż mnie z domu więcej nie wypuści, a przynajmniej nie z portfelem. Dodam tylko, że jak zwykle nie udało mi się w dzień odespać ciężkiej nocy. Ignaś nadal panikuje podczas rozstań w żłobku. Gabrysia też, ale krócej. Podobno ciocie wsadzają ją w huśtawkę i tak szybko się uspokaja. Ciocia Ania powiedziała nawet, że Gabrysia to żłobkowe dziecko. Ma tylko problem z zasypianiem, bo nie ma żadnego zastępstwa za moją pierś - ani smoka, ani butelki, ani na