Kantorek pełen słodyczy

Moja siostra dostała super pracę, w której jest kanciapa pełna słodyczy! I można się nimi częstować bez oporu i tłumaczeń typu: "A bo mi cukier spadł...". Miejsce idealne!

Nie udało mi się usiąść do bloga o normalnej porze, bo wybrałam zamiatanie i sen. Miałam też poczytać o tych medytacjach, ale najpierw grałam w Candy Crusha, a jak już sobie o tym przypomniałam, to mi się nie chciało trzymać telefonu (podczas spaceru ofkors). Snów swoich także nie pamiętam. Może dlatego, że noc moja jest przerywana kilkakrotnie przez różne organizmy. Dzisiaj i tak było spoko, bo mąż na wyjeździe służbowym, a syn spał z babcią.

Piszę na laptopie siostry, która została moim followersem, więc nie mogę za bardzo o niej wspominać. A Gabrysia koniecznie musi dotknąć klawiatury, jakby od tego zależały losy Wszechświata i przy tym kasuje mi całe akapity.

Wylądowała na podłodze, więc na ostatnie pięć minut mam chyba spokój.

Wywołałam niechcący burzę na Facebooku, bo skrytykowałam jedną blogerkę za to, że do super wpisu dorzuca dziwną reklamę. Nic mnie tak nie denerwuje, jak nieudane reklamy na blogach. Niektóre wpisy powstają wręcz tylko w tym celu, aby coś głupiego zareklamować. Na przykład z okazji Dnia Dziecka reklama gier planszowych, ale kobitka już w opisie przyznaje, że sama to kupi rower i hulajnogę. Jak to o niej świadczy? Przecież reklamując Pepsi, nie można tak sobie publicznie wypić Coli. Nie jak jest się sławnym.

Nie wyszło to jakoś ładnie, ale należy pamiętać, że to dopiero piąty dzień mojego wyzwania. Już wspominałam w jakimiś opisie, że z blogowaniem jest jak z ćwiczeniem brzuszków. Qczaj czeka na lepsze czasy, bo przecież nie będę ćwiczyć z pełnym brzuszkiem zaraz po śniadaniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Soraski

Kolejnej wiosny łyk

Pomidor