Gabrysi rośnie trzeci ząbek

I wszystko jasne. Całe to niespanie, wiercenie się w nocy, częste kupy, rozdrażnienie i brak humoru spowodowane były nie brokułami czy kalafiorem, ale właśnie trzecim zębem. Dzisiaj wyczułam go z rana, zdaje się że po jej prawej stronie, ale pewności nie mam.

Od rana po naszym pokoju pod sufitem hasa czarny włochaty pająk. Biega od ściany do ściany, zataczając co raz mniejsze koła. W tym momencie nie mogę go zlokalizować, ale chyba nie będę jeszcze wpadać w panikę. Najwyżej mnie ugryzie, albo to ja zjem jego. W końcu jest pożyteczny.

Dzisiaj nie bardzo nam wyszedł dzień, pewnie przez brak kawy oraz strugi deszczu. Rozdrażnienie sięgało zenitu, a na domiar złego Ignaś w ciągu dnia nie przespał ani minuty. Myślałby kto, że z tej okazji będziemy mieć wolny wieczór. Nic bardziej mylnego. Po kilku bezowocnych próbach, dwóch kolacjach, obejrzeniu zeszłorocznej galerii zdjęć i zapewnieniach, że YouTube naprawdę się skończył, Ignaś zasnął w ramionach taty przed dwudziestą pierwszą. Jak szłam się kąpać Gabrysia hasała w najlepsze po podłodze, chociaż próbowałam ją też uśpić. Nie wiem, co ja sobie myślałam nosząc ją w tę i z powrotem. Nie było mnie raptem dwadzieścia minut, a ona smacznie chrapie, i to sama w łóżeczku. Strasznie to podejrzane, że one tak przy Pawle łatwo zasypiają...

Adekwatnie do dzisiejszego nastroju powstał outline na temat:

CZY DA SIĘ POJECHAĆ NA WCZASY Z MAŁYMI DZIEĆMI I JEDNOCZEŚNIE SKUTECZNIE WYPOCZĄĆ ORAZ CZY WARTO

Zacznę od tego, że wczasy z rozwydrzonym dwukatkiem to koszmar, ale umówmy się, życie z dwukatkiem w ogóle nie jest łatwe, delikatnie mówiąc. Trzeba się nastawić na zupełny brak odpoczynku tylko po to, by ewentualnie miło się rozczarować. Dwulatek może bowiem skutecznie zepsuć dzień już przy śniadaniu, chyba że mu się na to nie pozwoli. Wymaga to jednak BARDZO silnej woli i dużo samozaparcia.

Wiele ułatwia, gdy nasze wczasy łączą się z wizytą u rodziny lub znajomych. Raz, że nie zaniedbujemy w ten sposób relacji z dorosłymi ludźmi, a dwa, że zawsze możemy liczyć na dodatkowe łapki do pomocy, nawet jeśli są trochę niezdarne. Znajomi są też bardziej wyrozumiali niż obcy.

W kwestii wyrozumiałości przydaje się też urok osobisty naszych pociech. Okazuje się, że urocze dzieci wcale aż tak bardzo nie przeszkadzały w nocy sąsiadom zza ściany. A przynajmniej zapominają oni o solidnym OPRze, gdy rano spojrzą w te ogromne błękitne oczęta. Poza tym Ignaś na urok osobisty dostał dzisiaj pół gałki niebieskich lodów, a na odchodnym pan jeszcze dorzucił mu bułę za friko. Może pomógł spory rachunek, który zapłaciliśmy, ale gest był mega miły.

Dla udanych wakacji należy pamiętać, aby podczas planowania dnia mierzyć siły na zamiary. Unikniemy w ten sposób niepotrzebnej szarpaniny, a także nie przemęczymy się zbytnio. Mam tu na myśli na przykład wpychanie ciężkiego wózka terenowego z piętnastokilowym pasażerem na Szrenicę. Naprawdę nie warto, bo dziecko i tak nie zapamięta tego jeszcze. Cały wasz trud pójdzie na marne. Jest to jedna z mądrzejszych rad, jakie usłyszałam w czasach, kiedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem w drugiej ciąży - nie wypalić sie za wcześnie z wyjazdami z dziećmi, lepiej odczekać z wizytą w zoo do momentu, aż będą w stanie cokolwiek coś z tej wyprawy zapamiętać, w innym przypadku jeździmy dla siebie samych.

A właściwie to najlepiej niczego konkretnego nie planować, bo dzieci wyczują nasze zamiary i zrobią wszystko, żeby nam je udaremnić. Jeśli akurat dzieci będą z nami współpracować, to z pewnością pogoda nie. Najgorzej, jak te dwie siły się skumulują. Wtedy nic nam nie pomoże. Chciałoby się powiedzieć, że wtedy najlepiej wszystko rzucić i pojechać w Bieszczady, no ale właśnie...

Zamiast planowania możemy zastosować taktykę go with the flow. Z tego powodu warto na początek wybierać na wczasy miejsca dobrze nam znane. Dzięki temu po skończonym wypoczynku nie będziemy mieli wrażenia, że coś straciliśmy, ponieważ wszystko już dawno widzieliśmy. Ja na przykład uwielbiam przyjeżdżać do Szklarskiej Poręby. I chociaż byłam tu już kilka razy, to wydaje mi się, że dzisiaj natrafiłam na zupełnie nowe miejsce. W znanych nam miejscowościach czujemy się bezpieczniej, bo właśnie wszystko już dobrze znamy. Może nie ma przy tym dreszczyka związanego z odkrywaniem nowych miejsc, alw dzieci skutecznie wypełnią tę pustkę innymi uczuciami.

Czasami metoda go with the flow nie do końca się sprawdza, zwłaszcza gdy organizujemy zombie walk po kawę, a przy drodze, którą obraliśmy, nie ma alurat żadnej kawiarni. Brak kawy może zepsuć nawet najlepszą przygodę. W takim wypadku przydaje się zrobienie jeszcze przed wyjazdem rekonesansu w Internecie, ale komu by się chciało. Na miejscu i tak się potem okaże, że połowa znalezionych przez nas miejsc poza sezonem nie działa.

Myślę, że warto wyjeżdżać od czasu do czasu z małymi dziećmi, chociażby po to, żeby zmienić trochę otoczenie oraz kolekcjonować nowe doświadczenia. Każdy następny wyjazd będzie łatwiejszy. Nie trzeba się bać wyjazdów z dziećmi, jeśli zapamiętamy, że świeże powietrze plus cukier dają niebezpieczną dawkę energii. Jeśli jedziemy we dwoje i na jednego dorosłego przypada jedno dziecko, warto się nimi podzielić, a także w razie potrzeby wymieniać. Zajmowanie się tylko jednym dzieckiem to już easy mode, a istnieje cień szansy, że chociaż jedno z was odpocznie od tego najbardziej męczącego (dziecka).

Wczasy to nie jest moment na mierzenie sił w związku. Najważniejsze to wyluzować i dać sobie odpocząć. Gdy trochę odpuścimy, okaże się, że sterta ubrań na podłodze, zrobiona prez męża nie jest bałaganem, a wybiegiem, mającym na celu zająć uwagę raczkująco-pełzającej córki.

Cokolwiek by się między wami nie działo, pamiętajcie, że gracie w jednej drużynie, a waszym preciwnikiem jest bystry dwulatek. Najlepszą taktyką są długie spacery. Lepiej bowiem milczeć do siebie w grobowej atmosferze i ociekać deszczem, niż wrzeszczeć na siebie w suchym, ale małym pokoju.

Na koniec dodam, że torba pełna zabawek jest absolutnie zbędna, bo i tak największą atrakcją dla niemowlaka jest butelka wody.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Soraski

Kolejnej wiosny łyk

Pomidor