15 minut dla Matki Polki

Dzień drugi mojego wyzwania. Gabrysia nadal wiernie mi towarzyszy, Ignaś zaś zażywa ochładzającej kąpieli. Tak jak w zeszłym tygodniu, tak i dziś zaskoczył mnie widok robotników na rusztowaniu (na litość, jest sobota). Kolejny dzień pełen hałasu. Jutro natomiast będą same wrzaski. Chociaż tyle.

W kuchni czekają na mnie stosy brudnych talerzy oraz dwa pęczki botwinki na chłodnik. Mój pierwszy. Przez to całe BLW podciągnęłam się trochę w gotowaniu. Jednak mam problem z rozszerzaniem diety Gaby. Za dużo z tym zamieszania. Niestety mała księżna nie życzy sobie jeść papek ze słoiczków, zatem musimy być trendy. Tylko jak to szło z tym BLW...?

Wczoraj trafiłam na moje dwa poprzednie blogi, o których istnieniu zapomniałam kompletnie! Ależ to były wpisy! Na szczęście tylko kilka, więc z łezką w oku powspominałam dawne czasy. Kiedyś też byłam taką cholerą. Może gdybym więcej rzeczy zapisywała, miałabym już gotowe studium mojej psychiki albo i całego związku. Wiedziałabym, co się skąd bierze i jak reagować.

Nikt nie ostrzega przed macierzyństwem, więc ja też nie będę. Gdy marzyłam o dzieciach, nie myślałam, co kryje się za ich posiadaniem. Nieprzespane noce, postrzępione nerwy. (O, chyba idzie burza). Brak seksu i wolnego czasu. Brak czasu dla siebie oraz brak siebie. Trzeba na jakiś czas zrezygnować z siebie. Nie na zawsze, tylko na krótką chwilę, za którą z pewnością niebawem zatęsknię...

Gaba właśnie obrzygała siebie i mnie (ach te słodziaki!). I tak długo nie przebije swojego brata, który dzisiaj wysmarował siebie całego sudocremem (ale dobrze wiedział, że to krem do pupy!). Na szczęście większość nowego narożnika pokryta jest kocem, ale i tak trafił na kawałek oparcia, co z kolei wywołało konwulsyjny płacz u jego ojca. Przy okazji zauważył plamę po pomidorowej zapiekance.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Soraski

Kolejnej wiosny łyk

Pomidor