NOWY ROK - NOWY POST

Wtorek po długim urlopie, ósma trzydzieści rano. Rodzice powoli zaczynają ogarniać już życie, choć sen nie za bardzo dziś schodzi z powiek, dzieci natomiast ciągle śpią. Dwa dni wcześniej siedziały do północy, to i śpią. Tuż przed wyjściem z domu tata zostaje złapany za nogę przez córkę, która obudziła się nagle i cichcem do niego podkradła. Gabrysia skutecznie opóźnia wyjście taty do pracy przytulaniem.

Gdy tacie udaje się już - choć niechętnie - oderwać od małej przylepy i uciec, przychodzi pora na śniadanie. Trzeba iść dzisiaj do przedszkola i dobrze byłoby się nie spóźnić chociaż pierwszego dnia po przerwie. Trzeba więc niezwłocznie obudzić syna. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Ostatnio bezskutecznie tata próbował obudzić Gabrychę, która tylko okiem łypnęła i obróciła się na drugi bok, a sprawa była poważna, bo spieszyliśmy się do lekarza (u którego akurat w tamten dzień nie było kolejek). Jak zaklęcie zadziałało zawołanie: "Gaba, leci Psi patrol w telewizji!". W życiu nie widziałam, żeby dziecko poruszało się z taką prędkością na wstecznym.

Ale ten fortel nie na dzisiaj, bo wczoraj została nałożona kara na bajki, gdyż za dużo się ich u nas ogląda. Na szczęście Gabrysia chętnie zgłasza się do bojowego zadania z okrzykiem: "Ja obudzę Ignasia! Jestem najgłośniejsza!". Oj tak dziecko, jesteś. Staje zaraz przy łóżku, łapie za barierki i na całe gardło krzyczy: "Ignasiuuuuu! Obudź sięęęęęę!". Na to jej starszy brat odpowiada z ciągle zamkniętymi oczami: "Dajcie mi trochę pospać! Jestem zmęczony!". Scena powtarza się kilkakrotnie, w różnych wariantach. Ignaś łapie się różnych forteli, byle tylko zostać w łóżku. Padają argumenty: "obudzę się, jak będzie śniadanie" (haha, stoi już na stole) oraz "jak tata się obudzi" (a tata już dawno w pracy).

A ja tymczasem nie mogę znaleźć w całym domu ani jednego długopisu, żeby to wszystko zapisać, gdyż warte jest uwiecznienia. Znalazłam za to całkiem przypadkiem wyzwanie warzywne u koleżanki na blogu, więc w końcu zrobię dzieciom ten warzywniak, o którym marzę jakoś od wakacji.

W tym tygodniu kończę 30 lat. Okazuje się, że nadal mam znajomych, którzy chętnie spędzą ze mną ten dzień. Zamiast obawiać się skali przedsięwzięcia, zwyczajnie cieszę się na myśl, że ich wszystkich znowu zobaczę <3

Komentarze

  1. Właśnie od kilku dni zaczęła mi spędzać ta "trójka z przodu", która u mnie się pojawi z końcem maja. Dziwnie brzmi te 30. Mam pół roku na przyzwyczajenie się do tego stanu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma szans Marchevko ;) Mnie minęło, ale nie czuję się jakoś inaczej, jeśli w jakikolwiek sposób mogę Cię pocieszyć :p

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Soraski

Kolejnej wiosny łyk

Pomidor