Tylko spokój moze nas uratować

Dopóki o tym pamiętam, jest OK. Powtarza to ciągle, jak mantrę pani A., opiekunka z przedszkola, złota dusza. Do bólu cierpliwa i pełna empatii. Nie tylko wobec dzieci, ale także rodziców. Sypie mądrościami z rękawa. I zawsze ma dobre słowo na skołatane nerwy i poszarpaną duszę. To od niej co chwilę słyszę, że jestem dobrą i mądrą mamą. I że świetnie sobie radzę. Podnosi mnie na duchu przy każdej okazji. To dobrze usłyszeć takie słowa od kogoś, kto patrzy na nas obiektywnie, nie zna nas prywatnie. I przede wszystkim ma na celu dobro naszego dziecka, nie nasze. Przy takich mądrych osobach dobrze się wie, że wszystko jest właśnie OK.

Oprócz tego, że ja jestem mądra, mam też mądre dzieci. Pani S. powiedziała też, że mam być dumna z syna. I że dobrze robię, nie chroniąc go na każdym korku. Że pozwalam mu być wśród innych dzieci, rozwijać kontakty społeczne we własnym tempie i na własnych zasadach. To jest ważne, żeby dziecko nauczyło się funkcjonować w społeczeństwie tak wcześnie, bo nie zawsze będę mogła go pod tym parasolem trzymać, zwłaszcza jak pójdzie do szkoły. Tam to podobno zaczyna się dżungla.

Chyba jednak od początku intuicja mnie nie myliła, ale przez krótki moment posłuchałam się kogoś, kogo chyba niesłusznie stawiam na piedestale, a tak naprawdę jest tylko inną zatroskaną mamą, także o moje dzieci. Trzeba jednak bardziej ufać swoim przeczuciom, choć istnieje obawa, że zbagatelizuje się w ten sposób poważny problem.

Najważniejszy jest czas. Ignaś wchodzi stopniowo w relacje z innymi dziećmi. Jest coraz bardziej otwarty. Chętnie uczestniczy we wspólnych zajęciach. Dużo rozmawia z dorosłymi. Podobno ma na to wpływ rodzaj naszej - rodziców - relacji z nim. Że rozmawiamy z nim na zasadzie partnerskiej (w tym miejscu pani A. dodała, że broń Boże nie ingerują w sposób wychowywania, a ja w duchu zaśmiałam się, że o żadnym sposobie nie może być mowy - to dało mi do myślenia, że może jednak jakiś by się przydał...). Zadaje też bardzo skomplikowane pytania, co chyba trochę wykańcza przedszkolanki, albo i zmusza do gimnastyki umysłowej.

Dzisiaj Ignaś chciał wiedzieć, dlaczego ser jest zawinięty w folię. Żeby nie wysechł. Ale co się stanie, jak nie będzie w tej folii? Ostatnio się zlitowałam nad nimi i powiedziałam, żeby na pytanie odpowiadały pytaniem. "Dlaczego to-i-tamto?". "No dlaczego?". "Bo to-sio".

Z kolei pani M. podkreśla bardzo często, że Ignaś jest bardzo empatyczny. Pani A. opowiedziała, że bardzo się przejął tym, że ugryzł kolegę w palec (jak to w palec??).

Wczoraj byłam świadkiem, jak prowadzi rozmowę z innym kolegą na temat pięknego parasola tego drugiego. Pękałam z dumy, że moje dzieci (bo gdzie Ignaś, tam Gaba) być może zawierają pierwsze poważne przyjaźnie. A tak naprawdę cieszyłam się, że Bruno nie ignorował mojego syna, tylko z nim rozmawiał.

Pani M. chyba postanowiła dzisiaj zepsuć mi wieczór, bo uparła się, że rodzice nie mogą ubierać w przedszkolu dzieciom butów. No i klops, bo jak tu podważyć autorytet pani w przedszkolu przy trzylatku? I czyj autorytet jest wyższy? Nie chciałam robić kłopotów i licząc na to, że coś z tego dobrego wyjdzie, posłusznie wyszłam z ubraną przez panią M. Gabą na dwór i z bólem serca słuchałam, jak Ignaś wydziera się "MAaaaaaaMOoooo". Podobno dla jego dobra. Bo podobno mnie sprawdza i gra na moich emocjach. Bądź tu człowieku mądry.

Ostatecznie nie wiem, kto go ubrał, ale wyszedł w butach na nogach. W domu za to nie chciał tych butów sam zdjąć, ale poszłam za ciosem i nie zrobiłam tego za niego. Jakoś sobie poradził. Chyba jednak cwaniaczy za dużo.

A co u mnie...?

Dzisiaj olałam trochę życie na rzecz tego wirtualnego. W efekcie mam nową stronę na FB, połączoną z (hoho) Instagramem, telefon wyczyszczony ze starych zdjęć i ten wpis ( ;) ). W realu natomiast papierkowy bałagan na podłodze w salonie (który zrobiła Gaba znudzona oglądaniem w telewizji wybrzeża Brazylii, a którym już zajął się mój mąż). Uratował mnie wczorajszy obiad, którego Gaba i tak nie zjadła, a usprawiedliwia wczorajsza migrena z aurą oraz efekt uboczny środków przeciwbólowych. Jak to dobrze, że jutro weekend, będziemy mogli pomęczyć się w swoim gronie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Soraski

Kolejnej wiosny łyk

Pomidor